Kiedy dochodzi do oparzenia słonecznego, zwłaszcza po długiej ekspozycji na słońcu w innych klimatach niż nasz umiarkowany, niestety pojawiają się przykre objawy, jakie wiążą się z dyskomfortem, ale również i niekiedy mogą prowadzić do poważnych dolegliwości natury dermatologicznej.
Oparzenia słoneczne wynikają zwłaszcza z braku zastosowania właściwej ochrony przed nadmiernym promieniowaniem ultrafioletowym. Nie oznacza to oczywiście, że nie możemy wyjeżdżać w ciepłe kraje, czy też odwiedzać miejsc egzotycznych. Rzecz jasna tak, bo wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem. Pytanie tylko – kiedy uświadomić sobie, że to już ten właśnie moment, że umiar by się przydał? Na pewno musimy opalać się stopniowo, co będzie nie tylko zgodne z zasadą co za dużo to niezdrowo, ale też pozwoli nam na zyskanie naprawdę ładnej opalenizny, jaką będziemy się mogli cieszyć przez dużo dłuższy czas niż w momencie, gdy spalimy się na czerwono a za parę dni nasza skóra zacznie się nieestetycznie łuszczyć. Oparzona skóra pokrywa się pęcherzykami oraz piecze, a z czasem zaczyna swędzieć i później naskórek zaczyna się nieładnie ścierać.
Poza tym, warto wiedzieć, że ma to ścisły związek w dużym stopniu z fototypem skóry, dlatego my będziemy mieć kłopot z opalaniem bez zaczerwienia a nasz znajomy niekoniecznie i od razu słońce „złapie” go na brązowo.
Musimy też wspomnieć w temacie oparzeń słonecznych, jak bardzo istotne miejsce zajmuje melanina. Jest to barwnik, który osłania naszą skórę przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych. Biorąc pod uwagę uwarunkowania klimatyczne w naszym państwie, najczęściej nasi rodacy mają fototyp III skóry, czyli tak zwany środkowoeuropejski. W tym wypadku mowa o dość jasnej karnacji, a więc i pierwsze opalenizny będą czerwonawe, a z czasem skóra zaczyna brązowieć, dlatego też tak ważne jest umiejętne dobranie właśnie do fototypu stosownego typu kosmetyków pielęgnacyjnych.
Artykuł dzięki: